Trójkąt! Ogonki myszy tworzą trójkąt, nieco poplątany, nawet powykrzywiany, jak to w życiu. Ten prawdziwy gryzie się w jednym kącie, dwie sztuczne kombinują w drugim, no nic takiego tylko rozgryzają twierdzenie Talesa z Miletu (skąd tutaj Tales) o prostych równoległych przecinających jeden bok kąta, a potem (bo tak) drugi, znowu cyfry boli głowa, ale w równych rządkach więc jednak jest jakiś w tym wszystkim porządek.
Serduszko...no proszę. A mnie się skojarzyło z twierdzeniem Talesa, nawet dobrze bo to dosyć poważnie wygląda. Co innego gdyby nasunęła mi się myśl o zarysowanym śmiałą kreską damskim biuście na plasterku szwajcarskiego sera, do tego nigdy bym się nie przyznał. Co do zaskakujących form, jakie mogą przybrać dzieła rąk ludzkich, przypomina mi się rysunek Wojakiewicza... Mysz wgryza się w wieczne pióro skutkiem czego atrament chlapie jej na mordkę. Stworzonko podnosi głowę, bez zbytniego zaskoczenia ogarnia wzrokiem otoczenie i powiada: -Więc jednak pułapka...
Pięknie. Ale co będzie, gdy zazdrosny futrzak przegryzie czule splątane kabelki? Co z plastikowymi uściskami, z mruganiem ku sobie laserowym oczkiem? ;)
Blogów u Ciebie jak myszek w spichlerzu. I niełatwo je wytropić; jednak psim(kocim)swędem udało się dotrzeć...
Trójkąt!
OdpowiedzUsuńOgonki myszy tworzą trójkąt, nieco poplątany, nawet powykrzywiany, jak to w życiu.
Ten prawdziwy gryzie się w jednym kącie, dwie sztuczne kombinują w drugim, no nic takiego tylko rozgryzają twierdzenie Talesa z Miletu (skąd tutaj Tales) o prostych równoległych przecinających jeden bok kąta, a potem (bo tak) drugi, znowu cyfry boli głowa, ale w równych rządkach więc jednak jest jakiś w tym wszystkim porządek.
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńBardzo to zgrabnie przeanalizowałeś, ale przecież ogonki myszy układają się w serduszko! ;)))
Serduszko...no proszę.
OdpowiedzUsuńA mnie się skojarzyło z twierdzeniem Talesa, nawet dobrze bo to dosyć poważnie wygląda.
Co innego gdyby nasunęła mi się myśl o zarysowanym śmiałą kreską damskim biuście na plasterku szwajcarskiego sera, do tego nigdy bym się nie przyznał.
Co do zaskakujących form, jakie mogą przybrać dzieła rąk ludzkich, przypomina mi się rysunek Wojakiewicza...
Mysz wgryza się w wieczne pióro skutkiem czego atrament chlapie jej na mordkę.
Stworzonko podnosi głowę, bez zbytniego zaskoczenia ogarnia wzrokiem otoczenie i powiada:
-Więc jednak pułapka...
mleczaj
Mleczaju :)
OdpowiedzUsuńAle na moim obrazku nie ma pułapki na myszy!
Wszystkie trzy wyglądają na szczęśliwe ;)))
Witaj Katrine,
OdpowiedzUsuńPięknie. Ale co będzie, gdy zazdrosny futrzak przegryzie czule splątane kabelki? Co z plastikowymi uściskami, z mruganiem ku sobie laserowym oczkiem? ;)
Blogów u Ciebie jak myszek w spichlerzu. I niełatwo je wytropić; jednak psim(kocim)swędem udało się dotrzeć...
Witaj Diego!
OdpowiedzUsuńAle futrzak wygląda łagodnie, chyba młodziutki, więc się uczy ;)))
No trochę mi się rozmnożyły te blogi ;)))
Ale właśnie zakończyłam przygodę z Latte, teraz został mi tylko ten jeden :)
Pozdrawiam :)
Walentynkowo. I słodko :)
OdpowiedzUsuńPS Latte w samotności to nie to :(
PS
OdpowiedzUsuńCoś nie tak z ustawieniem czasu. Jest po 22, ech, muzy!
Może być już na Walentynki ;))
OdpowiedzUsuńWłaśnie, latte najlepiej pić w towarzystwie, w samotności działa nasennie ;)
Rzeczywiście- mój blog spieszy się o 3 godziny!
OdpowiedzUsuńDokąd tak pędzi? ;)